środa, 27 maja 2020

Rozdział XV (Michał Jankowiak)

               Szeroko się uśmiechnęło. Dzieci i Anna, widząc to, stanęli w bezruchu.
- Domyślam się, że chcecie przejść do Zielonej Doliny – powiedziało drzewo.                                 
- Tak – odpowiedziały dzieci.                                                                                                               
- W takim razie poproszę was o rozwiązanie zagadki – powiedziało drzewo.                                                  Dżesi spojrzała na resztę dzieci i powiedziała, że chętnie podejmą wyzwanie.                            Stare drzewo zaszumiało, zrobiło się ciemno, ptaki przestały ćwierkać, drzewo zamyśliło się i zapytało.                                                                                                                                                 

 - Jak myślicie, gdzie można zdobyć gąskę, co nie gęga wcale, kurkę, która się nie rusza i zajączki w kapeluszach? - zapytało drzewo.                                                                                                                     Dzieci spojrzały na siebie ze zdziwieniem i zaczęły myśleć nad odpowiedzią.                           
- Hmmm – zastanawiała się Karina.                                                                                                          - Może to… – mówił do siebie Brajan .                                                                                                           Dżesi usiadła i podparła głowę rękoma, łza spłynęła jej po policzku, bo już myślała że nie dadzą rady odpowiedzieć.                                                                                                                                     - Mam, to będzie las, a te zwierzęta to grzyby! - krzyknął Brajan.                                                           - Tak, zgadłeś – powiedziało drzewo                                                                                                   
        Po chwili zaczęło robić się jasno, a drzewa zaczęły się odchylać, robiąc przejście do jasnej i pełnej kwiatów Zielonej Doliny.
- Jak tu ładnie – powiedziała zachwycona Dżes .                                                                                      - Masz rację – potwierdził Iwan.                                                                                                       
       Dzieci powoli zaczęły iść dalej. Bardzo niepewnie, pomalutku i z pewnymi obawami rozglądały się dookoła. Po Zielonej Dolinie spacerowały zwierzęta, śpiewały ptaki i świeciło piękne słońce. Nagle zza małego krzaczka wyszedł zając i zapytał:                                                               
- A czego wy szukacie w naszej Dolinie ?
- Szukamy rodzeństwa naszego przyjaciela – odpowiedziały dzieci.                                           
     Zając, usłyszawszy odpowiedź, spojrzał na dzieci zaniepokojony i ...                                                                                                       

niedziela, 24 maja 2020

Rozdział XIV (Rita Nawrot)


     Gdy w końcu doszli do Smoczych Sadów, ich oczom ukazało się piękne miasteczko położone na wysokim i stromym wzgórzu, otoczone sadami z jabłoniami, do którego prowadziły kamienne schody. Nie zastanawiając się długo, zaczęli się wspinać, trzymając się metalowych łańcuchów przytwierdzonych do schodów.
- Wow, ale tu pięknie - westchnęła Karina.  
      Po godzinnym wdrapywaniu się na szczy, postanowili chwilkę odpocząć. Ich uwagę przykuł fakt, że w miasteczku mieszkały same smoki.
- Ciekawe czy one też będą mówiły w naszym języku? - zaciekawił się Iwan.
- Sprawdźmy - odrzekła Dżesa.
- Przepraszam uprzejmie panią, czy … -  Anna nie zdążyła dokończyć pytania, a wielka smoczyca obróciła się w jej kierunku i powiedziała:
- Czekaliśmy na was. Luna i Luke powiedzieli, że tu dotrzecie i zostawili dla was list. Oto on...
Anna wzięła do ręki list i przeczytała na głos:

“Jeżeli czytacie ten list, to znaczy, że przebyliście długą drogę, oznacza to, że Wam na nas zależy i niebawem się spotkamy. Idźcie do Zielonej Doliny, ale uważajcie, będziecie musieli przejść przez Zagadkowy Las. W środku lasu będzie stało wielkie, stare drzewo, które zada Wam zagadkę, jeśli się Wam uda odpowiedzieć poprawnie, zostaniecie przeniesieni do Zielonej Doliny, jeśli nie będziecie znali odpowiedzi, zostaniecie na zawsze w lesie i nie będziecie mogli go opuścić.”   

     Dżesa, Iwan, Brajan, Karina i Anna długo się nie zastanawiając, ruszyli w drogę. Po kilku godzinach dotarli na skraj Zagadkowego Lasu, spojrzeli na siebie…:
- Ostatnia szansa, żebyśmy się wycofali - powiedziała Karina.
- Nie poddamy się, jesteśmy już tak blisko, chcę zobaczyć się ze swoim rodzeństwem - odrzekł Iwan.
- Idziemy dalej - powiedziała Dżesa i zniknęła w lesie
        Reszta powędrowała za nią. W lesie było cicho, słychać było jedynie charakterystyczne ‘hu-hu’ i podmuch zimnego wiatru. Po jakimś czasie wszyscy zobaczyli ogromne, stare drzewo, które słysząc, że ktoś nadchodzi, otworzyło swoje wielkie oczyska i……..

wtorek, 14 kwietnia 2020

Rozdział XIII (Dominika Graczyk)


,, Jeżeli fioletowy, na niebie ukażą się wam fioletowe strzałki, które poprowadzą was do następnego miejsca na mapie, jakim są Smocze Sady”.
- To chyba jakieś żarty… - powiedziała leniwym głosem Karyna - Na mapie nie ma żadnych ,,Smoczych Sadów’’! - krzyknęła.
- Kto ma mapę? Musimy to wszystko przeanalizować. – przemądrzale odezwał się Iwan.
- Ja mam, już ci daję - powiedziała Karyna.
- Hm… Wygląda na to, że na krawędzi mapy jest napis ,,Smocze”, a więc nie mamy mapy w całości –rzekł Iwan.
- Ale przecież mamy iść według strzałek na niebie! – wtrąciła Dżes.
- Co racja, to racja. Iwan, schowaj mapę, na razie nam się nie przyda – dodała Anna.
Cała piątka szła po wilgotnej, leśnej ziemi według fioletowych strzałek na niebie.
- Co to jest?! – krzyknęła nagle Karyna, strzepując wielkiego, czarnego robaka.
- To chyba jest jakiś żuk, raczej nic ci nie zrobi. – powiedział Brajan, jedząc bekonowe chrupki.
- Raczej?! – wrzasnęła Karyna.
- Spokojnie, przecież już go strzepnęłaś – powiedziała Anna.
Nagle przed nimi wylądowało stado gołębi. Każdy ptak patrzył na nich ze zdziwieniem.
- Co wy tutaj robicie? – powiedział jeden z gołębi, który miał na sobie koronę.
- Szukamy mojego rodzeństwa… - powiedział lekko zdenerwowany Iwan.
       Po tym co słowach Iwana gołębie ustawiły się w małym kole i zrobiły naradę. Rozmawiały szeptem, ale było słychać niektóre zdania: ,,Może powiemy, żeby szukali w biurze rzeczy znalezionych?”; ,,Raczej nie myślą o tym, żeby zniszczyć nasze królestwo” ; ,,Dobra, to co im doradzimy?”.
- Przepraszam, ale na nas już czas – powiedziała Anna, widząc jak fioletowe strzałki powoli znikają.
- Co? Jak to? Eee… My już wiemy, co chcemy wam powiedzieć – rzekł niepewnie jeden z gołębi.
- Ostatnio widzieliśmy jakichś ludzi, no… podobnych wielkościowo do was. Szli w kierunku Zielonej Doliny znajdującej się kilka kilometrów za Smoczymi Sadami – tłumaczył gołąb, patrząc na dzieci.
- Świetnie się składa, bo my akurat idziemy do Smoczych Sadów – powiedziała Dżes.
- Dziękujemy za informacje, do widzenia! – rzekł wesoło Brajan.
Gdy w końcu doszli do Smoczych Sadów…

poniedziałek, 30 marca 2020

Rozdział XII (Aleksandra Bodnar)


...Po drodze dzieci wraz z Anną zauważyły gniazdo z jajami smoczycy.
- O nie, skoro są tu jaja, to pewnie niedaleko czai się smoczyca! - krzyknął wystraszony Brajanek.
- Brajan, trochę ciszej. Jak smoczyca nas usłyszy, to nie będzie z nami dobrze - rzekła Dżes.
Po chwili całą piątką podeszli do ogromnego gniazda.
- Tam jest jakiś list, też widzicie? - odezwał się wreszcie Iwan.
- Iwan, masz rację. Ja też go widzę - odpowiedziała Anna
Brajan,  słysząc ich słowa, postanowił szybko zabrać liścik i wrócić do swoich bliskich.
- Mam! Udało mi się go wziąć! - powiedział bardzo wesoły i podekscytowany Brajanek.
- Teraz tylko trzeba go odczytać - rzekła Karyna.
Dżes postanowiła więc przeczytać list na głos:
“Jeżeli czytasz ten list na głos, może to wiele zmienić. Chcę tylko powiedzieć, że jak list zrobi się zielony - jesteście bezpieczni, czerwony - macie kłopoty, żółty - nie wiadomo…’’
Kiedy dziewczyna skończyła czytać, list zmienił się na kolor fioletowy.
- Jakim cudem? To przecież niemożliwe! Nic nie było o kolorze fioletowym - po wypowiedzeniu tych słów Dżesi postanowiła obrócić starą kartkę i było tam napisane...

wtorek, 17 marca 2020

Rozdział XI (Zuzanna Banach)


          Po chwili  do dzieci podbiegła zdyszana i wyraźnie przerażona Anna.
- Anno, co tam widziałaś?! - spytała wystraszona krzykiem Anny Dżes.
- ...wydaje mi się, że… że tam jest WIEDŹMA! - wydusiła z siebie Anna.
- O mój Boże! - krzyknęła Dżes.
Pomimo strachu cała piątka zdecydowała sprawdzić czy rzeczywiście wiedźma tam jest.
Po drodze do miejsca, w którym Anna zobaczyła domniemaną wiedźmę, Iwan spostrzegł
zapisaną kartkę.
- Ej! Tu leży kartka, a na niej może być jakaś wskazówka - powiedział zaciekawiony Iwan.
Na kartce było napisane:
„Jeśli spotkasz w okolicy wiedźmę – nie lękaj się. One nie mają mocy poza Smoczymi Bagnami.”
- Ufff..., a już się obawiałam, że rzuciła na nas jakąś klątwę czy coś – powiedziała z ulgą Anna.
- Dokładnie – stwierdziła reszta grupy.
Powrócili więc do swojego „obozu” i poszli spać.

        Rano ruszyli w dalszą drogę. Szli długo, około 2 godzin, więc postanowili zrobić krótką przerwę na odpoczynek. Usiedli pod drzewem i napili się wody. Po kilku minutach stwierdzili, że czeka ich jeszcze tak długa droga, że lepiej już wyruszyć dalej. Co dwie, trzy godziny zatrzymywali się na kilkanaście minut, żeby odpocząć.

        Wreszcie, bardzo zmęczeni, dotarli do Smoczych Bagien. Był to już kolejny ranek.
Wśród trzcin znaleźli następny list, którego treść brzmiała:
„Wiedźmy są niebezpieczne, lecz bardziej powinniście lękać się…”
O nie! Dalsza część tekstu została oderwana!
Nie trudzili się jednak szukaniem drugiej części kartki, gdyż jak wiemy, Anna potrafiła odszyfrować brakujący tekst. A dalszy ciąg  prawdopodobnie, o ile Anna dobrze go „odczytała”, brzmiał tak:
„… smoczyc, zwłaszcza z małymi smokami.”
- Idźmy dalej, ale starajmy się nie natrafić na matkę smoków z małymi – po chwili milczenia powiedziała Anna.
- OK – odpowiedziała reszta.
Poszli więc dalej, a po drodze…



poniedziałek, 2 marca 2020

Rozdział X (Jakub Koprucki)


Szlachetny czyn Brajana, który spowodował uwolnienie Anny, uszczęśliwił wszystkich. Piątka odważnych przyjaciół wyruszyła w dalszą drogę do krainy Terexu w poszukiwaniu rodzeństwa Iwana. Po długiej drodze znaleźli następny list, w którym było napisane:
"Jeśli to czytasz, to wiedz, że możesz być..."
    Niestety dalszy ciąg tekstu był zalany atramentową plamą.
- A niech to! Co tam dalej może być?! - krzyknęła zdenerwowana Dżes.
- Spokojnie Dżes, może uda nam się to jakoś odszyfrować? - powiedział Ivan.
- Ja wiem jak to odszyfrować - powiedziała Anna.
- Ale jak? - zapytali zaciekawieni Ivan i Dżes.
- Gdy przebywałam uwięziona pod wodą, nauczyłam się odszyfrowywać listy, nawet jak coś nie zostało dokończone - odpowiedziała Anna.
     W tym momencie Anna chwyciła list w dłonie, przykładając go do czoła, zamknęła oczy i powiedziała:
"Jeśli to czytasz, to wiedz, że możesz być obserwowany. Pamiętaj! Wystrzegaj się wiedżm na Smoczych Bagnach"
- Na Smoczych Bagnach???!!! - chórem krzyknęły dzieci.
- Tak, na Smoczych Bagnach. Czuję, że tam znajduje się kolejna wskaz
ówka. - odpowiedziała Anna.
- Otw
órzcie mapę! - krzyknął Brajan.
    Na mapie rzeczywiście znajdowały się Smocze Bagna i wszystko wskazywało na to, że czeka ich kilkunastogodzinna droga, do kt
órej musieli się dobrze przygotować. Iwan zastanawiał się czy na zdjęciu w pokoju rodziców na pewno jest jego rodzeństwo? W głowie zadawał sobie tysiące pytań. Kiedy nastała noc, Iwan, Dżes, Brajan, Karyna i Anna zaczęli rozpalać ognisko. Gdy wszyscy usiedli przy nim, usłyszeli dziwne dżwięki, jakby ktoś się do nich zbliżał.
- Co to? - zapytała Karyna.
- Wygląda na to, że ktoś nas obserwuje - odparł Iwan.
- Zostańcie tu. Ja idę to sprawdzić - powiedziała Anna.
    Anna oddaliła się od ogniska i rozglądała się uważnie wokoło. Gdy zniknęła z oczu dzieciom, nagle rozległ się głośny krzyk i wtedy...

poniedziałek, 24 lutego 2020

Rozdział IX (Stanisław Gronikowski)


 Brajanek leżał na złocistym piasku plaży ledwo żywy. Nie wiedział czy to, co się wydarzyło przed chwilą (zaczarowane jezioro i Anna uwięziona w nim na wieki), było snem czy jawą. Leżąc i rozmyślając o tych wydarzeniach, zobaczył, jak z daleka jakieś postacie idą w jego kierunku. Na początku zaczął się bać, lecz po chwili postacie te zaczęły przybierać realne kształty Iwana, Karyny i Dżes.
- Jak udało wam się mnie tutaj odnaleźć? - Brajanek zaczął krzyczeć z radości.
Rodzeństwo opowiedziało mu, jak cały czas szli po jego śladach, jak się o niego bali i martwili.
Teraz Brajanek zaczął swoje opowiadanie o tym, jak to wpadł do Czarnego Jeziora i spotkał się z Anną, dziewczyną wuja Czesia. Opowiedział, jak utknęła w zaczarowanym jeziorze i jak dzięki niej jeszcze żyje …
Wszyscy zaczęli szykować się do dalszej podróży, tylko Brajan ciągle rozmyślał o uwięzionej kobiecie.
- Brajan, idziemy! - ponaglały go dziewczyny. Ale on nie mógł pozostawić Anny samej w odmętach Czarnego Jeziora.
- Słuchajcie - powiedział chłopiec - Musimy jej pomóc. Ona umiera tam ze strachu o swoje dzieci, ale bez cetro nie może opuścić jeziora. Ja jestem najmłodszy i najsłabszy, na wiele wam się nie przydam. Myślę więc, że mój magiczny przewodnik oddam Annie, która dalej pójdzie z wami, a ja tutaj na was poczekam.
- Brajan, to niemożliwe, chyba oszalałeś! Nie możemy zostawić cię samego na tym pustkowiu- powiedziała Karyna.
- Ja nie mogę, muszę tu zostać. Jestem to winny Annie. Nie mogę pójść z wami - oznajmił siostrom Brajanek.
W tym momencie zaczął wiać silny wiatr i na jeziorze powstała gigantyczna fala, z  której wyłoniła się Anna. Ryk wiatru zagłuszał nawet myśli dzieci, które zaczęły szukać miejsca, aby  schronić się przed żywiołem. Po chwili wszystko ucichło, a w powietrzu rozległ się donośny głos:
- Brajan, jesteś bardzo odważny… - powiedział nieznany głos - Chciałeś poświęcić swoje cetro, aby ratować uwięzioną tu kobietę. Twój czyn jest godny pochwały i zasługujesz na nagrodę. Anna zostanie uwolniona i razem możecie ruszyć w dalszą drogę. Życzę wam powodzenia.
Wszyscy bardzo zdziwieni całym zajściem  zastanawiali się, co to za magiczna siła uwolniła Annę. Nie czekając długo cała piątka, jeszcze trochę zaskoczona, ale bardzo szczęśliwa wyruszyła w dalszą drogę do …

wtorek, 18 lutego 2020

Rozdział VIII (Jakub Kochanowski)


      Brajan wpadł w ciemną otchłań jeziora i poczuł,że jest mu bardzo zimno. Uświadomił sobie wtedy, że to już koniec przygody i że nigdy nie odnajdzie zaginionego rodzeństwa Iwana. Ostatnie co poczuł, zanim wciągnął go wir, to że jakaś magiczna siła nie pozwala mu utonąć, tylko ciągnie w bezpieczne miejsce…
                                                       
                                                               ***
      Chłopiec nie wiedział, jak długo spał, ale kiedy się ocknął, zobaczył nad sobą piękną kobietę.
- Kim jesteś? - zapytał Brajanek.
- Jestem Anna - odpowiedziała kobieta.
- Ta Anna, o której słyszałem? Zaginiona dziewczyna wujka Czesia? Jak to możliwe, że żyjesz pod wodą?
- To długa historia - odpowiedziała Anna - Jak pewnie wiesz, wyszłam z domu na poszukiwanie moich dzieci, ale po drodze zgubiłam swoje cetro, które mnie chroniło i wskazywało drogę. Było ciemno, potknęłam się i wpadłam prosto do jeziora, które ma silne wiry, a na dodatek okazuje się, że jest wielkim portalem. Bez mojego cetro jestem tutaj uwięziona. Nie wiem nawet czy moje dzieci jeszcze żyją…
- Oczywiście, że tak!! - wykrzyknął Brajanek - Wyruszyliśmy całą rodziną, żeby was odnaleźć: ja, Dżes, Iwan i Karyna. Po drodze znaleźliśmy listy. Myśleliśmy, że zostawiają je twoje dzieci, dając nam wskazówki.
- Co jest w tych listach? - zapytała Anna.
- Różne rzeczy np.: informacje, ostrzeżenia, ale też wiadomość, że nie chcą, żeby ich szukać….

         Chłopiec wiedział, że czas się żegnać. Domyślał się, jak bardzo pozostali martwią się o niego. Podziękował Annie za uratowanie życia i zapewnił, że zrobi wszystko, aby nie tylko znaleźć jej dzieci, ale też sposób, żeby ją uwolnić.

                                                             ***
Nagle wielki wir wód Czarnego Jeziora uniósł go w górę i wyrzucił na brzeg…...

niedziela, 12 stycznia 2020

Rozdział VII (Patrycja Jaśkowiak)


- Zobaczcie, to nasza druga połowa mapy! - krzyknęła uradowana Dżes.
- Co na niej jest? - zapytał Iwan.
- Nie wiem, zobaczmy - odpowiedziała Dżes.
      Dzieci pochyliły się nad mapą i zobaczyły zakreślone krzyżykiem jezioro Czarne. Powyżej znajdował się napis UWAGA NIEBEZPIECZEŃSTWO!!
        Postarali się złożyć dwie części mapy w jedną całość, gdy to zrobili, z przerażeniem dostrzegli, że jezioro znajduje się na szlaku prowadzącym do wodospadu nad Potokiem Pstrąga.
- O matko! Przecież tam poszedł Brajanek! - krzyknęła z przerażeniem Dżesi.
         Dziewczynka miała oczy pełne łez, poczuła jak bardzo ważny jest dla niej młodszy brat. Karyna również bała się o Brajanka, ale nie chciała dać tego po sobie poznać. Przytuliła siostrę i obiecała jej, że w trójkę go odnajdą.
                                                                                             ***
     Tymczasem Brajan podążał na północ, był tak podekscytowany poszukiwaniami rodzeństwa Iwana, że nie przypuszczał, iż czeka go wielkie niebezpieczeństwo. Nagle zobaczył przed sobą jezioro. Było ono ciemne, mroczne i straszne. Nad brzegiem stała łódź, a w niej leżał list. Brajanek podszedł i przeczytał…
    "Jeżeli to czytasz… domyślam się, że jesteś nad Czarnym jeziorem, jest ono niebezpieczne, a wir wciąga każdego, kto wpadnie do wody…”            
       Brajanek mimo swojego młodego wieku postanowił zaryzykować. Wskoczył do łódki, chwycił za wiosła i zaczął płynąć. Chłopiec w oczach miał przerażenie, bo nie wiedział czy szczęśliwie dopłynie do drugiego końca. Nagle zawiał silny wiatr. Łódka zaczęła się kołysać we wszystkie strony. W pewnym momencie przechyliła się i…

sobota, 4 stycznia 2020

Rozdział VI (Marcel Rutkowski)

- Dobrze, że mamy naszą mapę, bo dzięki niej dowiemy się, w którym kierunku mamy podążać, by dotrzeć do wodospadu nad Potokiem Pstrąga – powiedział Iwan.
- Masz rację, Iwan – zgodziła się Dżes.
    Spojrzeli na mapę. Okazało się, że była rozerwana i niekompletna, lecz część, którą mieli, zawierała ich lokalizację i wodospad nad Potokiem Pstrąga.
- Nie damy rady znaleźć Brajana z połową mapy – powiedziała Dżes ze smutkiem.
- Nie przejmuj się mapą. Na razie musimy się skupić na dojściu do wodospadu.
- Może i masz rację. Sama już nie wiem.
      Po kilku kwadransach natrafili na wioskę liczącą około 20 osób. Na jej skraju zobaczyli namiot, w którym była osoba, która nie miała domu. Postanowili, że dadzą jej jedzenie i picie.
- Dziękuję – powiedział nieznajomy - nazywam się Franek.
- Miło cię poznać, Franku - odpowiedziała Dżes
- Jak to się stało, że mieszkasz w namiocie, a nie jak inni - w domu? - zapytał Iwan.
- Pewnego razu napadli na wioskę. Ucierpiało kilka domów, lecz mój spłonął razem z moją rodziną. Ja nie ucierpiałem, ponieważ kiedy napadli na wioskę, byłem na polowaniu.
- A nie stać cię na nowy dom? - zapytała Dżes.
- Z tego, co zostało po pożarze, starczyło tylko na namiot i jedzenie na następne 3dni -wyjaśnił Franek.
- Przykro nam - stwierdzili Dżes i Iwan.
     W podziękowaniu za jedzenie i picie Franek podarował Dżes i Iwanowi drugą połowę mapy (znalazł ją w lesie podczas zbierania drewna na ognisko), na której było…